poniedziałek, 22 grudnia 2014

#13 Rodzinne Więzi

Oczami Stefana :


Razem z Lexi wyjechaliśmy daleko w las, gdzie znajdowała się piwnica w której przemieniał się Lockwood. Nie mieliśmy wiele czasu gdyż lada chwila Klaus i Kol mogli się wybudzić.
Lexi stała na czatach, a ja umieściłem ich ciała w piwnicy po czym bramę zawiązałem grubym łańcuchem, a drzwi zamknąłem na kłódkę.
- Myślę, że mamy jakieś parę godzin przewagi, także działajmy, - ruszyłem w stronę auta, gdy nagle Lexi złapała mnie za rękę, więc odwróciłem się do niej z pytającym wyrazem twarzy.
- Myślę, że Damon i Enzo poradzą sobie sami. - spojrzała na mnie dalej mnie trzymając.
- Znając Damona i zasób jego umiejętności oraz znając nie kończącą się listę jego porażek i wpadek to raczej wnioskuje, że coś spapra niż naprawi - uniosłem lekko brwi ku górze.
- Może warto sprawdzić co u dziewczyn i Kaia ? Nie wydaje Ci się ten typek podejrzany ? bo
mi bardzo...- na jej twarzy malowało się zmartwienie.
- Okej...masz racje.. - przyznałem niechętnie i otworzyłem drzwi do auta Lexi, po czym sam zająłem miejsce kierowcy.
- Wiesz, Stefan...moja matka przed śmiercią wyznała mi, że mam przyrodniego brata...zdradziła ojca z jakimś czarownikiem i zaszła w ciąże, ale po porodzie ten facet uciekł z dzieckiem i nigdy go już nie widziała...ciekawe...chciałabym go poznać..brat czarownik ? ...całkiem fajnie... - uśmiechnęła się lekko zerkając na mnie.
- Nigdy mi o tym nie mówiłaś...- odpaliłem silnik gdy Lexi położyła swoją dłoń na mojej.
- Tak wiele dla mnie zrobiłeś...zawsze przy mnie byłeś... - po tych słowach przysunęła się do mnie i musnęłam moich ust, natychmiast się odsunąłem.
- Lexi, to nie najlepszy pomysł...
- Kocham Cię Stefan... to dlatego właśnie uciekłam... - po jej policzku spłynęła łza, po czym nagle zniknęła.
- Lexi ! - krzyknąłem, lecz po niej nie było już ani śladu.



___________________________________________________________________________


Oczami Kaia :


W oczach małej, czarnej czarownicy widziałem strach, ale wiedziałem także, że zdobyłem jej zaufanie na tyle by ją zmanipulować.
Gdy usiadła na kanapie chowając twarz w dłoniach, usiadłem obok niej gładząc ją po plecach.
- Nie martw się, odnajdziemy ją, na pewno porywacz nie uciekł daleko.. - uśmiechnąłem się złowieszczo w myślach.
- Tak myślisz ? Ale kto to mógł być ? przecież nie Klaus...- spojrzała na mnie, a ja udałem zatroskaną minę.
- Tego nie wiesz...może Stefan i Lexi nie zdążyli na czas ich wywieść, obudzili się i w akcie zemsty uprowadzili Elenę - powiedziałem z udawanym przekonaniem.
- To całkiem możliwe - przyznała.
Powinnam zadzwonić do Stefana...
- Nie, po co go martwić dodatkowo ? Sami się tym zajmiemy, w końcu jesteśmy najlepszymi czarownikami. - puściłem jej oczko.
- Masz rację - pokiwała głową.
W tym momencie wiedziałem, że czarnuchę mam w garści, była taka łatwowierna i naiwna.
To było tak proste jak zabranie dziecku cukierka, kochałem taką łatwość w swoich przebiegłych planach.
Shellie mieliśmy z głowy...poczuła się źle tylko dlatego, że po kryjomu wstrzyknąłem jej substancje odurzające, więc nie stawiała już problemu.
- Too, gdzie twoja ciotka trzyma księgi ? - uniosłem jedną brew spoglądając na naiwną dziewczynę.
- U góry, chodź, zaprowadzę Cię...- uśmiechnęła się i ruszyła, a ją za nią.
Zatarłem ręce, to wszystko było tak dziecinnie proste.
Weszliśmy na stary, ciemny strych.
- W tych pudłach jest masa, starych ksiąg, ale ciotka nie używa ich od wieków, w Nowym Orleanie jest to zakazane, użycie magii bez podstawnie grozi śmiercią. - wzruszyła ramionami po czym wskazała na masę kartonów przeładowanych księgami.
- To znakomicie.. - uśmiechnąłem się szeroko po czym schyliłem się do kartonu przegrzebując go, gdy nagle usłyszałem głos Bonnie :
- Kai Brandon ? - zapytała trzymając w ręku moje dokumenty które musiały mi wypaść, gdy się schyliłem.
- Taak...tak nazywał się mój Ojciec. Wiesz Bonnie to długa historia. - machnąłem ręką dalej przeglądając księgi lecz ona stała i patrzyła na mnie, wiedziałem, że nie da mi spokoju.
Usiadłem na jednych z pudeł.
- To było dawno temu, mój Ojciec poznał jakąś wampirzyce, zakochali się w sobie i urodziłem się ja, ale nie dawno Ojciec wyznał, że później urodziła mi się siostra po jej narodzinach wampirzyca odeszła od niego i znalazła sobie jakiegoś wampira, a mnie olała. Moja siostra jest pół wampirem pół czarownicą, ale jeżeli nasza matka jej tego nie zdradziła to prawdopodobnie tego nie wie.
Nie wiem jak wygląda, ani jak się nazywa, ale kiedyś może ją odnajdę. - uśmiechnąłem się sztucznie.
- a co z twoim Ojcem ?  - denerwowała mnie jej ciekawość.
- Został zamordowany...przykra sprawa - udałem smutek
Tak na prawdę, za śmiercią mojego Ojca stałem JA, utrudniał mi odzyskanie całej mojej mocy i zawładniecie całym światem, bardzo złowieszczy plan, ale jeśli dążyć do celu to tylko po trupach.
- Doobra, zabierzmy się za te księgi, w końcu trzeba odnaleźć Elenę - uśmiechnąłem się fałszywie.
Tak na prawdę chodziło mi o to by znaleźć w księgach zaklęcia które pomogą mi odnaleźć moją siostrę, która ukradła mi część mojej mocy, ale niebawem mi ją odda, zniszczę ją.




__________________________________________________________________________

Oczami Marcela :

Pytanie Caroline wybiło mnie totalnie z równowagi, nie widziałem co jej odpowiedzieć.
- Co tutaj robisz Caroline ? Nie powinnaś być u siebie ? - spytałem patrząc na nią.
- Kim jest Hayley ? - ponagliła pytanie z naciskiem.
- To nie twoja sprawa... - wtrąciła Davina.
- Skoro tu jestem, to jednak moja...- powiedziała uparcie.
- Dobrze,,,Hayley...to...moja siostra... - wykrztusiłem to w końcu.
- Nadal nie rozumiem...
- Klaus ją porwał, tylko dlatego, że jest wilkołakiem, on nienawidzi tej rasy...
a ja nim jestem...tyle, że Klaus nie ma o tym pojęcia...już dawno bym nie żył.. - westchnął.
- Dlatego zgrywasz jego najlepszego przyjaciela i robisz dobra minę do złej gry ?! - zapytała z wyrzutem.
- Caroline, Ty nic nie rozumiesz..
- Rozumiem, wykorzystałeś mnie do zemsty na Klausie ! - krzyknęła.
- Nawet nie wiesz co okropnego chciał Ci zrobić...- powiedziała Davina patrząc na Caroline.
w tym czasie rozległo się pukanie do drzwi.






Czy Kai odnajdzie swoją siostrę i wypełni zemstę ?
Kto przybył z wizytą do Marcela ?
Jak Stefan poradzi sobie z uczuciem Lexi ?


Na te pytania możecie odpowiadać w komentarzach : )
Mam nadzieję, że się podobało :)

__________________________________________________________________________


Z Okazji zbliżających się dużymi krokami Świąt Bożego Narodzenia
Wszystkim czytelnikom 
życzę : 
Zdrowych
Spokojnych
Radosnych
Rodzinnych
Najlepszych
Ciepłych
ŚWIĄT
oraz
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !!

Widzimy się po świętach !
2 stycznia ! :)
Do zobaczenia <3


sobota, 13 grudnia 2014

#12 Nowa twarz, nowe zniknięcia.

Oczami Damona :



Ja i Enzo ruszyliśmy w stronę posiadłości Mikaelsonów. Nie bardzo miałem ochotę wracać do miejsca gdzie spędziłem najgorsze chwile, ale wiedziałem, że jeśli uratuje Caroline zaimponuje Elenie, a o to właśnie mi chodziło. Musiałem ją zdobyć jak kolwiek by to nie brzmiało.
- Trochę minęło od czasu kiedy się poznaliśmy... - zacząłem rozmowę.
- 5 lat ? to nic takiego - wzruszył ramionami.
- Patrząc z naszej perspektywy to masz rację - przyznałem.
- Jak ułożyłeś swoje życie po ucieczce ?
- Nijak. Fotel, krew, zabijanie, fotel, krew, zabijanie i tak w kółko...a Ty ? - zerknąłem na niego.
- Cóż...zamieszkałem w Denver, poznałem fajną dupę, ale po dwóch miesiącach zdradziła mnie i uciekła z kochasiem, wmieszałem się w jakiś przestępczy gang, dwa lata posiedziałem w pudle...i wiesz...działo się, ale to nie czas na takie opowieści - westchnął ciężko.
- Widać czasu nie traciłeś - uśmiechnąłem się.
Wreszcie dotarliśmy na miejsce.
- Wejdź od piwnicy, ja wejdę od tyłu. - powiedział Enzo po czym skierował się na tył domu.
Ja za ten czas znalazłem okienko piwnicy które umiejętnie wykopałem po czy wślizgnąłem się do środka. Było osiem cel, na samym końcu piwnicy zauważyłem jakąś dziewczynę która macha w moim kierunku więc podszedłem do niej.
- Proszę Cię wyciąg mnie stąd...-  wyszeptała resztką sił.
- Klaus Cię tu zamknął ?
- Tak...
- Pomogę Ci - powiedziałem i z całych sił wykopałem kraty.
Dziewczyna wpadła w moje ramiona.
- Dziękuje - wyszeptała mi do ucha.
- Damon - pogładziłem ją po plecach.
- Hayley
Wziąłem ją na ręce i skierowałem się do wyjścia z piwnicy gdy wpadłem na Elijah'e.
- Hello man - uśmiechnąłem się kretyńsko.
- Witaj Damonie, nie ładnie tak wkradać się do czyjejś piwnicy - spojrzał na mnie, a potem na Hayley.
- A wiesz...wpadłem w odwiedziny. - klepnąłem go w ramie.
- Masz szczęście, że wpadłeś na mnie, a nie na Klausa.
- Słuszna uwaga. Możesz zająć się nią ?
Elijah zabrał ode mnie przerażoną dziewczynę.
Kiedy już wychodziłem Elijah zapytał :
- Chcesz uratować dziewczyne Stefana ? - wyczułem nutkę zdziwienia w jego głosie.
- Czego nie robi się dla rodziny... - odpowiedziałem i wyszedłem.





____________________________________________________________________________

Oczami Bonnie :


Położyłam spać Shellie, była bardzo zmęczona i wystraszona. Gdy odwróciłam się, o framugę drzwi opierał się Kai.
- Wystraszyłeś mnie.
- Przepraszam, nie miałem zamiaru. Jak ciotka ? - wskazał brodą na Shellie.
- Trochę lepiej. - uśmiechnęłam się lekko.
Kai podszedł do mnie.
- Wyczuwam od Ciebie niesamowitą moc Bonnie.. - opuszkiem palca przejechał po moim policzku.
Poczułam się skrępowana jego bliskością.
- Babcia mi to zawsze powtarzała - spojrzałam mu nieśmiało w oczy.
- I wcale mnie to nie dziwi. - uśmiechnął się.
Pomogę Ci umiejętnie ją wykorzystać.
Spojrzałam na niego niepewnie.
- Zobaczysz jakie to proste.
- Spróbować zawsze można - przyznałam.
- Jak wrócimy do MF to pożyczę Ci parę ksiąg, warto przeczytać - puścił mi oko.
Z dołu dobiegł hałas. Ja i Kai szybko zbiegliśmy na dół. Było pusto.
- Elena ?! - zawołałam rozglądając się dokoła lecz nikogo nie było.
- Spójrz - Kai podniósł coś z podłogi i mi pokazał, był to naszyjnik Eleny.
- Ktoś ją porwał...- wyszeptałam wystraszona.
- Musiał być to człowiek..
- Ale kto ?! - spojrzałam na niego.
- Tego nie wiem.. - spojrzał na mnie.



_______________________________________________________________________


Oczami Caroline :


Siedzenie w pokoju nieco mi się znudziło dlatego postanowiłam trochę się pokręcić po tym pięknym i przytulnym domu.
Kręconymi schodami zeszłam w dół i usłyszałam dwa głosy które głośno dyskutowały. To Marcel i Davina. Po cichu skradłam się i ukryłam za ścianą podsłuchując ich rozmowę która dobiegała z gabinetu Marcela.

- Klaus wie, o tym, że wiesz, że ją porwał ? - zapytała Davina.
- Myślisz, że gdyby wiedział to kazał by mi przechować Caroline ?
Nie mogę się z tym zdradzić bo cały plan nie wypali.
- Marcel, ale kiedy on się dowie to źle się to skończy...
- Kochanie, Klaus nie jest dla mnie żadnym przeciwnikiem - zakpił.
- Jeśli on zrobi coś Hayley ?

Wtedy weszłam do gabinetu.

- Kim jest Hayley ? - zapytałam patrząc na nich.
Marcel i Davina spojrzeli po sobie.






Kim jest Hayley ?
Co łączy Hayley z Marcelem ?
Czemu Klaus porwał Hayley, czy była przypadkową ofiarą ?
Kto porwał Elenę ?

Tego dowiecie się już wkrótce :)
Opinie, pomysły zostawcie w komentarzach :)

____________________________________________________________________

Od Autorki :

Przepraszam, że tak mało i mało oryginalnie niż zwykle, ale brak weny :(
czekam na komentarze < 3

Pozdrawiam
Rebel :*


sobota, 6 grudnia 2014

#11 Na Ratunek

Z Okazji dzisiejszego święta chciałabym wam życzyć :wielu prezentów, dużo uśmiechu i mile spędzonego wieczoru w cieple rodzinnym :)Najlepszego kochani ! :*a teraz zapraszam was na 11 rozdział :)\Oby się spodobał i liczę na świąteczne komentarze :D





Oczami Stefana :

Wiedzieliśmy, że wpuszczenie Klausa i Kola do środka nie będzie najlepszym rozwiązaniem dlatego nie podjęliśmy dalszych kroków. W pewnym momencie bracia Mikaelson złapali się za głowy i zaczęli zwijać z bólu. Nie wiedzieliśmy co się dzieje gdy nagle za nimi pojawiło się dwóch mężczyzn. Jeden z nich skręcił kark obydwu pierwotnym wampirom.
- Witaj przyjacielu - spojrzał na Damona jeden z nich.
- Enzo.. - powiedział rozczulony Damon. 
- Kupę czasu.. - Enzo rzucił bezwładne ciało Klausa na ziemie.
- To Enzo, opowiadałem Ci o nim. - powiedział do mnie.
- Tak, przypominam sobie. - pokiwałem głową.
- Shellia wpuść ich. - zarządził Damon.
Shellia powoli wstała zza sofy : 
- Wejdźcie.
Enzo i jego nie znajomy towarzysz weszli do środka.
Damon i Enzo wpadli sobie w ramiona poklepując się po plecach.
- To mój przyjaciel czarownik Kai - Enzo wskazał na chłopaka obok siebie.
- Miło Cię poznać - Damon uścisnął jego dłoń, a później ja.
- Stary, co Ty tutaj robisz ? myślałem, że dawno uciekłeś - wampir walnął przyjacielsko mojego brata w ramię.
- Tak się składa, że ratuje dziewczynę brata. - uśmiechnął się dumnie.
- Ratujesz ? - chrząknąłem. Po czym dodałem :
- Nie powiem kto w nas w to wpakował. - spojrzałem oskarżycielsko na Damona.
- Ja nic nie zrobiłem, nie mój problem, że Klaus naiwnie wierzy, że Caroline to moja dziewczyna - zaśmiałem się.
- Myślałem, że się zorientuje, że taka cudowna dziewczyna nie może być z takim idiotą. - powiedziałem złośliwie.
- Oj Stefan zazdrościsz mi bo w twoim łóżku nie przewinęło się tyle kobiet co w moim - uśmiechnął się zawadiacko poruszając brwiami.
- Dajcie już spokój, przyjechaliśmy tu by uratować Caroline, tak ? Więc bierzmy się do roboty póki nie jest za późno - wtrąciła Lexi patrząc na nas obydwóch.
- Masz rację, Lexi - potwierdziłem.
- Ja i Enzo pójdziemy do posiadłości Mikaelsonów, Ty i Kai zamknijcie gdzieś Klausa i Kola zanim się wybudzą, a Elena i....Bonnie zostaną tu z Shellią - postanowił Damon.
- Nie, ja tu nie zostanę, nie ma mowy, idę z wami - zaprotestowała Elena.
- Damon ma rację Elena, lepiej będzie jak zostaniecie, tutaj jesteście bezpieczne - spojrzałem na Elenę.
- Mam tak tu siedzieć z założonymi rękami, kiedy moja przyjaciółka jest w niebezpieczeństwie ? - Elena spojrzała na nas nie zrozumiale, była zła i uparta.
- Eleno zrozum, że i tak nic nie wzkurasz, a możesz tylko zrobić sobie krzywdę - Damon spojrzał na Elenę troskliwie. 
- A co ze mną ? - nagle wtrąciła Lexi.
Może ja pójdę ze Stefanem, a Kai zostanie z dziewczynami ? - zaproponowała.
- Nie ma sprawy mogę zostać. - pokiwał głową Kai.
- Świetnie. To ruszamy. - powiedział Enzo zacierając dłonie.
Damon podszedł do Eleny i złapał ją za dłoń : 
- Uważaj na siebie Eleno. - uśmiechnął się do niej.
Elena była cała w skowronkach, było widać było, że nie tylko ona podoba się Damonowi, ale on też jej. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało po czym Enzo i Damon wyszli, a zaraz za nimi ja i Lexi, wpakowaliśmy ciało Klausa i Kola do samochodu i odjechaliśmy.





_________________________________________________________________________________

Oczami Bonnie : 


- Jechałyśmy żeby uratować Caroline, a teraz musimy tu siedzieć i czekać jakbyśmy były jakieś bezużyteczne. - zaczęła marudzić Elena.
Usiadłam na sofie obok wystraszonej ciotki. 
- Elena, daj sobie spokój..może tak będzie lepiej...i tak nie jesteśmy w stanie stawić czoła pierwotnym, ja jestem tylko zwykła czarownicą, a Ty człowiekiem, myślisz, że miałybyśmy jakieś szanse ? narobiłybyśmy sobie tylko kłopotów. - powiedziałam patrząc na spacerującą po salonie Elenę.
- Bonnie ma rację, mogły byście wpaść w kłopoty, a nie od dziś wiem, że z Mikaelsonami nie warto zadzierać. - powiedział Kai i usiadł obok mnie i zaraz dodał : 
- Wiec mówisz Bonnie, że jesteś czarownicą ? - zapytał zainteresowany spoglądając na mnie.
- Tak jestem, ale jak na razie szkole się jeszcze w magii. - przyznałam nieśmiało.
- Początkująca ? To świetnie się składa - uśmiechnął się do mnie.
- Czemu ? - zapytałam zdziwiona.
- Prowadzę taką grupę młodych i początkujących czarowników których uczę kontrolować magie, uczę zaklęć. Jeśli byś była zainteresowana to wpadnij. Prowadzę popołudniowe zajęcia w liceum w Mystic Falls. - uśmiechnął się przyjacielsko.
- Dziękuje, na pewno wpadnę. - odwzajemniłam jego uśmiech.
- Tak normalnie prowadzisz zajęcia o magii w naszym liceum ? - zapytała zdziwiona Elena przystając na chwile i patrząc na Kai'a.
- Tak się składa, że znam nauczyciela z tamtejszej szkoły, Pana Saltzmana i on użycza mi swojej sali popołudniu w każdy czwartek. - Oparł się łokciami o swoje kolana patrząc na Elenę.
- Saltzman ? On wie o magii ? - Elena podniosła brwi.
- Tak, tak samo jak o wampirach. - powiedział tak jakby to nie było nic dziwnego.
- To dlatego... - powiedziała cicho w zastanowieniu moja przyjaciółka.
- Elena ? - zapytałam spoglądając na nią niepewnie.
- Ostatnio jak był u mnie w szpitalu i opowiedziałam mu o wypadku to nagle zrobił się taki nieobecny jakby coś wiedział. Myślisz, że mogło chodzić o to ? - usiadła obok Kai'a. 
- Myślę, że Pan Saltzman podejrzewa, że mógł być to atak wampira. 
- Jestem zmęczona, położę się spać. - wtrąciła nagle Shellia.
- Dobrze ciociu, odprowadzę Cię do pokoju. - powiedziałam i pomogłam wstać ciotce po czym udałam się z nią do jej pokoju.




_________________________________________________________________________


Oczami Caroline : 

Marcel wskazał mi pokój w którym będę mieszkać. Był piękny, jeszcze piękniejszy niż pokój w którym znalazłam się u Klausa. Był o wiele większy i taki jasny, panował kolor lawendy i fiołków, pościel była w tym samym kolorze co ściany. Pokój nie był zatłoczony nie potrzebnymi meblami.
Tylko nie wielka szafa, wielkie lustro, łóżko i półka nocna z lampką.
- Czuj się jak u siebie - powiedział mężczyzna.
- Nawet nie mam żadnych rzeczy ze sobą.
- O to się nie martw, Davina zadbała o twoją szafę - Marcel otworzył szafę. Było w niej mnóstwo ślicznych ubrań.
- To bardzo miłe, w końcu ktoś nie traktuje mnie jak przedmiot - uśmiechnęłam się do niego.
- Spokojnie Caroline, będziesz tu bezpieczna, o nic się nie martw. - pogłaskał mnie po ramieniu.
- Dziękuje. 
- Ja będę na dole, a Davina ma pokój obok Ciebie, więc jeśli będziesz czegoś potrzebować, wiesz gdzie nas szukać. - uśmiechnął się pokazując swoje śnieżnobiałe zęby po czym wyszedł z pokoju.
Położyłam się zmęczona na łóżku. Zastanawiała mnie przesadna uprzejmość Marcela i Daviny. Podejrzewałam jakiś podstęp, w końcu byłam narzędziem w konflikcie pomiędzy Marcelem, a Klausem. Nie wiedziałam tylko do jakich celów jestem potrzebna Marcelowi, ale nie bałam się bo wiedziałam, że Stefan jest już blisko i na czas mnie uratuje.





Czy przyjaciołom uda się odnaleźć Caroline ? 
Czy będą musieli zmierzyć się z Klausem i Marcelem ?
Czy  Marcel podstępnie jest miły wobec Caroline ? 


A tego dowiecie się wkrótce :)
Piszcie jak wam się podobało oraz wasze przemyślenia na zadane pytania :)

wtorek, 2 grudnia 2014

#10 Pierwsze Starcie

Oczami Damona :


Wiedzieliśmy kto chce zaszczycić nas swoją obecnością dzięki ciotce Bon.
Klaus Mikaelson mój odwieczny wróg i oprawca, który skazał mnie na cierpienie po uśmierceniu
jego narzeczonej Camilii. Zawsze się zastanawiałem jak taki bezwzględny człowiek jak on może mieć uczucia i jak ktoś może go kochać. Byłem pewny, że doktor Zło miał na to swoje sposoby.
Był samotny , nikt nie rozumiał jego ideologii, jego myśli i poglądów. Rozumiała go tylko Camilla , jej dusza w pewnym sensie była podobna do jego. Wiem, jestem potworem większym niż on, ale ja się tym nie przejmuje moje ludzkie uczucia już dawno wygasły, kiedy straciłem Kath - jedyną moją wielką miłość. Teraz, gdy pojawiła się ta nowo poznana dziewczyna - Elena wszystkie wspomnienia wróciły próbując we mnie przywrócić człowieczeństwo. Nie jestem już człowiekiem, jestem wampirem. Mój "pstryczek elektryczek" się już wypalił, a raczej wypaliła go zraniona miłość. Ona odeszła, odeszła do innego.
Staliśmy w półkolu przy drzwiach, byliśmy przygotowani na każdą możliwość.
- Nie wejdą, muszą mieć zaproszenie - powiedziała Shellia której czubek głowy wystawał zza sofy.
- Chociaż tyle, ale otworzyć musimy.. - Stefan podszedł do drzwi chwytając zza klamę, w drzwiach stali Klaus i Kol. Na sam ich widok mnie zemdliło, myślałem, że już więcej nie będę musiał oglądać
tej bandy ześwirowanej rodziny, a jednak się myliłem.
- Znowu się widzimy.. - powiedziałem zniesmaczony patrząc na nich przez ramię Stefana.
- A myślałem, że już nigdy się tu nie pojawisz.. - uśmiechnął się sarkastycznie Klaus.
- Czego chcecie ? - wtrąciła Bonnie.
- Gdzie jest Caroline ? - zaraz zapytał Stefan.
Atmosfera była dość napięta.
Klaus zaśmiał się swoim irytującym śmiechem który jak echo rozniósł się po całym Nowym Orleanie.
- Spokojnie...może porozmawiamy  ? - zaproponował.
- Najpierw powiedz co z Caroline... - Stefan był nieźle wkurzony, bałem się, że zaraz się na niego rzuci dlatego stałem zaraz za nim.
- Nic jej nie jest, jest bezpieczna...
- Musiałeś przyprowadzić braciszka bo Cię strach obleciał ? - rzuciłem sarkastycznie.
- Ah...Damon....nic się nie zmieniłeś...Damon jakiego pamiętam... - spojrzał na mnie przeszywającym spojrzeniem.
- Może wpuścicie nas do środka ? Chyba nie wypada żebyśmy tak rozmawiali w drzwiach ?
Shellia przecząco pokręciła głową.
- Najpierw daj nam porozmawiać z Caroline... - zarządził Stefan.
- Nic dziwnego, że bracia... - mruknął Klaus po czym wyciągnął telefon i zadzwonił.

- Witaj złotko, mogłabyś dać mi Caroline do telefonu ? - powiedział do słuchawki po czym dodał po chwili :
- Witaj Caroline, ktoś chciałby z Tobą porozmawiać. - podał słuchawkę Stefanowi.

- Caroline ! nic Ci nie jest ?! - zapytał nerwowo.
- Nie Stefan, wszystko okej, ale tak strasznie się boje... - powiedziała rozpaczliwie.
- Spokojnie, zrobimy wszystko żeby Cię uratować. - w tym momencie Klaus wyrwał telefon Stefanowi. W słuchawce rozległo się wołanie Caroline " Stefan !"

- Jak uroczo... a teraz nas wpuście - zarządził ostro.




______________________________________________________________________________

Oczami Lexi :


Kiedy ujrzałam w drzwiach Klausa i Kola przypomniałam sobie ten dzień, dzień w którym miałam zacząć życie na nowo, a które zmieniło się w  koszmar. Myślałam, że w Nowym Orleanie będę mogła zacząć jeszcze raz, zostawić za sobą przeszłość. Jednak moje oczekiwania minęły się z tym co mnie spotkało. Pamiętam te dni w które Klaus się nade mną znęcał , kiedy byłam dla niego przez dłuższy okres pożywieniem, służącą i prostytutką. Czułam się jak śmieć, jak zwykła dziwka.
Nie opowiedziałam całej historii Stefanowi, nie chciałam wracać myślami do tamtych dni, kiedy moje życie było totalnym piekłem. Nie mogłam uciec, byłam więziona. Każdy dzień spędzałam w brudnej i zimnej piwnicy. Kiedy Klaus wychodził na miasto załatwić swoje sprawy, zajmowali się mną jego bracia Kol i Fin. Bili mnie, karmili się mną i gwałcili. Zakuwali mnie w grube i ciężkie kajdany żebym nie mogła się ruszyć. Rebekah, ich siostra też się nade mną nie litowała, katowała mnie tak samo jak oni. Wyzywała mnie, poniżała. Pomagał mi tylko Elijah, jeden z ich braci. Jako jedyny mnie nie krzywdził. Kiedy zostawałam z nim sama, on pozwalał mi się wykąpać, dawał mi normalne jedzenie i picie, a nie kasze i kubeł wody raz w ciągu dnia. Przychodził do mnie i ze mną rozmawiał. Widziałam jak bardzo bolało go to co robi jego rodzina, ponieważ jako jedyny był inny, był dobry. Pewnego dnia Elijah wypuścił mnie i kazał mi uciekać. Biegłam przez las tak szybko ile miałam sił w nogach, chciałam dobiec do granicy i złapać stopa do MF, ale niestety musiałam wpaść na Klausa i Kola którzy polowali. Okropnie mnie wtedy pobili. To właśnie wtedy zostałam przemieniona w wampira, ale to nie był koniec mojego piekła. Klaus zamknął mnie w celi, kiedy przychodzili do mnie to wbijali we mnie kołki, ranili, dawali werbenę. Nienawidziłam tego czym byłam. Klaus chciał przemienić mnie dodatkowo w hybrydę, ale w dniu w którym miało się to odbyć - uciekłam, tym razem mi się udało. Zamieszkałam w Canssas by Klaus i jego bracia już nigdy mnie nie znaleźli, dlatego tak bardzo bałam się wrócić do MF. Nie chciałam żeby Caroline przechodziła przez ten sam koszmar co ja.
- Ty świnio ! - krzyknęłam w stronę Klausa, miałam w sobie tyle złości.
- Lexi, Kochanie jak miło Cię znów widzieć. - uśmiechnął się złowieszczo. Nie mogłam patrzeć na jego okropną gębę.
- Zmarnowałeś mi całe życie ! Czemu Ty to robisz ?! - krzyknęłam.
Stefan złapał mnie za ramiona i przyciągnął do siebie.
- Spokojnie Lexi - szepnął mi do ucha.
Po moich policzkach spłynęły łzy.





_____________________________________________________________________

Oczami Caroline :

Jechałam w samochodzie razem z Marcelem i Daviną. Po woli dochodziłam do siebie.
Rozmowa ze Stefanem dodała mi otuchy, tak bardzo tęskniłam za jego głosem. Wiedziałam, że mnie uratuje i nie zostawi. Nie wiedziałam tylko dokąd tak właściwie mnie wiozą.
- Dokąd jedziemy ? - spytałam.
- w miejsce gdzie nikt nie będzie Cię szukał. - zapewnił Marcel.
- Czemu wy to robicie ? służycie Klausowi ?
Zaśmiali się oboje.
- Nie Kochanie, to Klaus służy nam, tylko jeszcze o tym nie wie - uśmiechnął się zerkając na mnie do tyłu.
Spojrzałam na niego niepewnie. Zdałam sobie sprawę, że jestem narzędziem w konflikcie Klausa i Marcela.
- Nie rozumiem...
- Może kiedyś Ci opowiem.. - powiedział po czym wjechaliśmy przez wielką bramę a przed nami ukazała się ogromna posiadłość, jeszcze większa niż Mikaelsonów.
- Witaj w domu Skarbie. - powiedział Marcel pokazując śnieżnobiałe zęby w uśmiechu.






Jak potoczy się dyskusja z Klausem ?
Jaki będzie los Caroline w rękach Marcela ?
Jaki konflikt jest miedzy Marcelem a Klausem ?


___________________________________________________________________

Od autorki :) :

Dziś troche inaczej, oby się podobało ! :)
Czekam na komentarze - to motywuje :)
Przyjmę każdą opinie ! to bardzo potrzebne mi w
realizowaniu bloga ! :* Licze na was :*
Pozdrawiam :*

Rebel <3