Oczami Damona :
Wiedzieliśmy kto chce zaszczycić nas swoją obecnością dzięki ciotce Bon.
Klaus Mikaelson mój odwieczny wróg i oprawca, który skazał mnie na cierpienie po uśmierceniu
jego narzeczonej Camilii. Zawsze się zastanawiałem jak taki bezwzględny człowiek jak on może mieć uczucia i jak ktoś może go kochać. Byłem pewny, że doktor Zło miał na to swoje sposoby.
Był samotny , nikt nie rozumiał jego ideologii, jego myśli i poglądów. Rozumiała go tylko Camilla , jej dusza w pewnym sensie była podobna do jego. Wiem, jestem potworem większym niż on, ale ja się tym nie przejmuje moje ludzkie uczucia już dawno wygasły, kiedy straciłem Kath - jedyną moją wielką miłość. Teraz, gdy pojawiła się ta nowo poznana dziewczyna - Elena wszystkie wspomnienia wróciły próbując we mnie przywrócić człowieczeństwo. Nie jestem już człowiekiem, jestem wampirem. Mój "pstryczek elektryczek" się już wypalił, a raczej wypaliła go zraniona miłość. Ona odeszła, odeszła do innego.
Staliśmy w półkolu przy drzwiach, byliśmy przygotowani na każdą możliwość.
- Nie wejdą, muszą mieć zaproszenie - powiedziała Shellia której czubek głowy wystawał zza sofy.
- Chociaż tyle, ale otworzyć musimy.. - Stefan podszedł do drzwi chwytając zza klamę, w drzwiach stali Klaus i Kol. Na sam ich widok mnie zemdliło, myślałem, że już więcej nie będę musiał oglądać
tej bandy ześwirowanej rodziny, a jednak się myliłem.
- Znowu się widzimy.. - powiedziałem zniesmaczony patrząc na nich przez ramię Stefana.
- A myślałem, że już nigdy się tu nie pojawisz.. - uśmiechnął się sarkastycznie Klaus.
- Czego chcecie ? - wtrąciła Bonnie.
- Gdzie jest Caroline ? - zaraz zapytał Stefan.
Atmosfera była dość napięta.
Klaus zaśmiał się swoim irytującym śmiechem który jak echo rozniósł się po całym Nowym Orleanie.
- Spokojnie...może porozmawiamy ? - zaproponował.
- Najpierw powiedz co z Caroline... - Stefan był nieźle wkurzony, bałem się, że zaraz się na niego rzuci dlatego stałem zaraz za nim.
- Nic jej nie jest, jest bezpieczna...
- Musiałeś przyprowadzić braciszka bo Cię strach obleciał ? - rzuciłem sarkastycznie.
- Ah...Damon....nic się nie zmieniłeś...Damon jakiego pamiętam... - spojrzał na mnie przeszywającym spojrzeniem.
- Może wpuścicie nas do środka ? Chyba nie wypada żebyśmy tak rozmawiali w drzwiach ?
Shellia przecząco pokręciła głową.
- Najpierw daj nam porozmawiać z Caroline... - zarządził Stefan.
- Nic dziwnego, że bracia... - mruknął Klaus po czym wyciągnął telefon i zadzwonił.
- Witaj złotko, mogłabyś dać mi Caroline do telefonu ? - powiedział do słuchawki po czym dodał po chwili :
- Witaj Caroline, ktoś chciałby z Tobą porozmawiać. - podał słuchawkę Stefanowi.
- Caroline ! nic Ci nie jest ?! - zapytał nerwowo.
- Nie Stefan, wszystko okej, ale tak strasznie się boje... - powiedziała rozpaczliwie.
- Spokojnie, zrobimy wszystko żeby Cię uratować. - w tym momencie Klaus wyrwał telefon Stefanowi. W słuchawce rozległo się wołanie Caroline " Stefan !"
- Jak uroczo... a teraz nas wpuście - zarządził ostro.
______________________________________________________________________________
Oczami Lexi :
Kiedy ujrzałam w drzwiach Klausa i Kola przypomniałam sobie ten dzień, dzień w którym miałam zacząć życie na nowo, a które zmieniło się w koszmar. Myślałam, że w Nowym Orleanie będę mogła zacząć jeszcze raz, zostawić za sobą przeszłość. Jednak moje oczekiwania minęły się z tym co mnie spotkało. Pamiętam te dni w które Klaus się nade mną znęcał , kiedy byłam dla niego przez dłuższy okres pożywieniem, służącą i prostytutką. Czułam się jak śmieć, jak zwykła dziwka.
Nie opowiedziałam całej historii Stefanowi, nie chciałam wracać myślami do tamtych dni, kiedy moje życie było totalnym piekłem. Nie mogłam uciec, byłam więziona. Każdy dzień spędzałam w brudnej i zimnej piwnicy. Kiedy Klaus wychodził na miasto załatwić swoje sprawy, zajmowali się mną jego bracia Kol i Fin. Bili mnie, karmili się mną i gwałcili. Zakuwali mnie w grube i ciężkie kajdany żebym nie mogła się ruszyć. Rebekah, ich siostra też się nade mną nie litowała, katowała mnie tak samo jak oni. Wyzywała mnie, poniżała. Pomagał mi tylko Elijah, jeden z ich braci. Jako jedyny mnie nie krzywdził. Kiedy zostawałam z nim sama, on pozwalał mi się wykąpać, dawał mi normalne jedzenie i picie, a nie kasze i kubeł wody raz w ciągu dnia. Przychodził do mnie i ze mną rozmawiał. Widziałam jak bardzo bolało go to co robi jego rodzina, ponieważ jako jedyny był inny, był dobry. Pewnego dnia Elijah wypuścił mnie i kazał mi uciekać. Biegłam przez las tak szybko ile miałam sił w nogach, chciałam dobiec do granicy i złapać stopa do MF, ale niestety musiałam wpaść na Klausa i Kola którzy polowali. Okropnie mnie wtedy pobili. To właśnie wtedy zostałam przemieniona w wampira, ale to nie był koniec mojego piekła. Klaus zamknął mnie w celi, kiedy przychodzili do mnie to wbijali we mnie kołki, ranili, dawali werbenę. Nienawidziłam tego czym byłam. Klaus chciał przemienić mnie dodatkowo w hybrydę, ale w dniu w którym miało się to odbyć - uciekłam, tym razem mi się udało. Zamieszkałam w Canssas by Klaus i jego bracia już nigdy mnie nie znaleźli, dlatego tak bardzo bałam się wrócić do MF. Nie chciałam żeby Caroline przechodziła przez ten sam koszmar co ja.
- Ty świnio ! - krzyknęłam w stronę Klausa, miałam w sobie tyle złości.
- Lexi, Kochanie jak miło Cię znów widzieć. - uśmiechnął się złowieszczo. Nie mogłam patrzeć na jego okropną gębę.
- Zmarnowałeś mi całe życie ! Czemu Ty to robisz ?! - krzyknęłam.
Stefan złapał mnie za ramiona i przyciągnął do siebie.
- Spokojnie Lexi - szepnął mi do ucha.
Po moich policzkach spłynęły łzy.
_____________________________________________________________________
Oczami Caroline :
Jechałam w samochodzie razem z Marcelem i Daviną. Po woli dochodziłam do siebie.
Rozmowa ze Stefanem dodała mi otuchy, tak bardzo tęskniłam za jego głosem. Wiedziałam, że mnie uratuje i nie zostawi. Nie wiedziałam tylko dokąd tak właściwie mnie wiozą.
- Dokąd jedziemy ? - spytałam.
- w miejsce gdzie nikt nie będzie Cię szukał. - zapewnił Marcel.
- Czemu wy to robicie ? służycie Klausowi ?
Zaśmiali się oboje.
- Nie Kochanie, to Klaus służy nam, tylko jeszcze o tym nie wie - uśmiechnął się zerkając na mnie do tyłu.
Spojrzałam na niego niepewnie. Zdałam sobie sprawę, że jestem narzędziem w konflikcie Klausa i Marcela.
- Nie rozumiem...
- Może kiedyś Ci opowiem.. - powiedział po czym wjechaliśmy przez wielką bramę a przed nami ukazała się ogromna posiadłość, jeszcze większa niż Mikaelsonów.
- Witaj w domu Skarbie. - powiedział Marcel pokazując śnieżnobiałe zęby w uśmiechu.
Jak potoczy się dyskusja z Klausem ?
Jaki będzie los Caroline w rękach Marcela ?
Jaki konflikt jest miedzy Marcelem a Klausem ?
___________________________________________________________________
Od autorki :) :
Dziś troche inaczej, oby się podobało ! :)
Czekam na komentarze - to motywuje :)
Przyjmę każdą opinie ! to bardzo potrzebne mi w
realizowaniu bloga ! :* Licze na was :*
Pozdrawiam :*
Rebel <3
Jeju
OdpowiedzUsuńSwietny
Jak zwykle.
Co to za konflikt ( Marcel- Klaus) ? ;-;
Czekam na.next :*
Pozdrawiam
A-ya ♥
Rozdział mega*.*
OdpowiedzUsuńGif #Kol i #Klaus
Aww..*o*
Czskam na ciąg dalszy . Pozdrawiam Justyna :)
Coraz lepiej, naprawdę! Jestem zafascynowana tą historią. Gify jak zawsze genialne :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na 24 rozdział "Jedyny potwór, jaki stoi w tym pomieszczeniu to Ty […]". Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdrawiam Victoria G.
http://i-will-be-your-star.blog.onet.pl
Boski rozdział czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńZapraszam
http://b-y-n-i-k-i-t-a.blogspot.com/
oraz
do-not-run-away-from-love.blogspot.com