sobota, 6 grudnia 2014

#11 Na Ratunek

Z Okazji dzisiejszego święta chciałabym wam życzyć :wielu prezentów, dużo uśmiechu i mile spędzonego wieczoru w cieple rodzinnym :)Najlepszego kochani ! :*a teraz zapraszam was na 11 rozdział :)\Oby się spodobał i liczę na świąteczne komentarze :D





Oczami Stefana :

Wiedzieliśmy, że wpuszczenie Klausa i Kola do środka nie będzie najlepszym rozwiązaniem dlatego nie podjęliśmy dalszych kroków. W pewnym momencie bracia Mikaelson złapali się za głowy i zaczęli zwijać z bólu. Nie wiedzieliśmy co się dzieje gdy nagle za nimi pojawiło się dwóch mężczyzn. Jeden z nich skręcił kark obydwu pierwotnym wampirom.
- Witaj przyjacielu - spojrzał na Damona jeden z nich.
- Enzo.. - powiedział rozczulony Damon. 
- Kupę czasu.. - Enzo rzucił bezwładne ciało Klausa na ziemie.
- To Enzo, opowiadałem Ci o nim. - powiedział do mnie.
- Tak, przypominam sobie. - pokiwałem głową.
- Shellia wpuść ich. - zarządził Damon.
Shellia powoli wstała zza sofy : 
- Wejdźcie.
Enzo i jego nie znajomy towarzysz weszli do środka.
Damon i Enzo wpadli sobie w ramiona poklepując się po plecach.
- To mój przyjaciel czarownik Kai - Enzo wskazał na chłopaka obok siebie.
- Miło Cię poznać - Damon uścisnął jego dłoń, a później ja.
- Stary, co Ty tutaj robisz ? myślałem, że dawno uciekłeś - wampir walnął przyjacielsko mojego brata w ramię.
- Tak się składa, że ratuje dziewczynę brata. - uśmiechnął się dumnie.
- Ratujesz ? - chrząknąłem. Po czym dodałem :
- Nie powiem kto w nas w to wpakował. - spojrzałem oskarżycielsko na Damona.
- Ja nic nie zrobiłem, nie mój problem, że Klaus naiwnie wierzy, że Caroline to moja dziewczyna - zaśmiałem się.
- Myślałem, że się zorientuje, że taka cudowna dziewczyna nie może być z takim idiotą. - powiedziałem złośliwie.
- Oj Stefan zazdrościsz mi bo w twoim łóżku nie przewinęło się tyle kobiet co w moim - uśmiechnął się zawadiacko poruszając brwiami.
- Dajcie już spokój, przyjechaliśmy tu by uratować Caroline, tak ? Więc bierzmy się do roboty póki nie jest za późno - wtrąciła Lexi patrząc na nas obydwóch.
- Masz rację, Lexi - potwierdziłem.
- Ja i Enzo pójdziemy do posiadłości Mikaelsonów, Ty i Kai zamknijcie gdzieś Klausa i Kola zanim się wybudzą, a Elena i....Bonnie zostaną tu z Shellią - postanowił Damon.
- Nie, ja tu nie zostanę, nie ma mowy, idę z wami - zaprotestowała Elena.
- Damon ma rację Elena, lepiej będzie jak zostaniecie, tutaj jesteście bezpieczne - spojrzałem na Elenę.
- Mam tak tu siedzieć z założonymi rękami, kiedy moja przyjaciółka jest w niebezpieczeństwie ? - Elena spojrzała na nas nie zrozumiale, była zła i uparta.
- Eleno zrozum, że i tak nic nie wzkurasz, a możesz tylko zrobić sobie krzywdę - Damon spojrzał na Elenę troskliwie. 
- A co ze mną ? - nagle wtrąciła Lexi.
Może ja pójdę ze Stefanem, a Kai zostanie z dziewczynami ? - zaproponowała.
- Nie ma sprawy mogę zostać. - pokiwał głową Kai.
- Świetnie. To ruszamy. - powiedział Enzo zacierając dłonie.
Damon podszedł do Eleny i złapał ją za dłoń : 
- Uważaj na siebie Eleno. - uśmiechnął się do niej.
Elena była cała w skowronkach, było widać było, że nie tylko ona podoba się Damonowi, ale on też jej. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało po czym Enzo i Damon wyszli, a zaraz za nimi ja i Lexi, wpakowaliśmy ciało Klausa i Kola do samochodu i odjechaliśmy.





_________________________________________________________________________________

Oczami Bonnie : 


- Jechałyśmy żeby uratować Caroline, a teraz musimy tu siedzieć i czekać jakbyśmy były jakieś bezużyteczne. - zaczęła marudzić Elena.
Usiadłam na sofie obok wystraszonej ciotki. 
- Elena, daj sobie spokój..może tak będzie lepiej...i tak nie jesteśmy w stanie stawić czoła pierwotnym, ja jestem tylko zwykła czarownicą, a Ty człowiekiem, myślisz, że miałybyśmy jakieś szanse ? narobiłybyśmy sobie tylko kłopotów. - powiedziałam patrząc na spacerującą po salonie Elenę.
- Bonnie ma rację, mogły byście wpaść w kłopoty, a nie od dziś wiem, że z Mikaelsonami nie warto zadzierać. - powiedział Kai i usiadł obok mnie i zaraz dodał : 
- Wiec mówisz Bonnie, że jesteś czarownicą ? - zapytał zainteresowany spoglądając na mnie.
- Tak jestem, ale jak na razie szkole się jeszcze w magii. - przyznałam nieśmiało.
- Początkująca ? To świetnie się składa - uśmiechnął się do mnie.
- Czemu ? - zapytałam zdziwiona.
- Prowadzę taką grupę młodych i początkujących czarowników których uczę kontrolować magie, uczę zaklęć. Jeśli byś była zainteresowana to wpadnij. Prowadzę popołudniowe zajęcia w liceum w Mystic Falls. - uśmiechnął się przyjacielsko.
- Dziękuje, na pewno wpadnę. - odwzajemniłam jego uśmiech.
- Tak normalnie prowadzisz zajęcia o magii w naszym liceum ? - zapytała zdziwiona Elena przystając na chwile i patrząc na Kai'a.
- Tak się składa, że znam nauczyciela z tamtejszej szkoły, Pana Saltzmana i on użycza mi swojej sali popołudniu w każdy czwartek. - Oparł się łokciami o swoje kolana patrząc na Elenę.
- Saltzman ? On wie o magii ? - Elena podniosła brwi.
- Tak, tak samo jak o wampirach. - powiedział tak jakby to nie było nic dziwnego.
- To dlatego... - powiedziała cicho w zastanowieniu moja przyjaciółka.
- Elena ? - zapytałam spoglądając na nią niepewnie.
- Ostatnio jak był u mnie w szpitalu i opowiedziałam mu o wypadku to nagle zrobił się taki nieobecny jakby coś wiedział. Myślisz, że mogło chodzić o to ? - usiadła obok Kai'a. 
- Myślę, że Pan Saltzman podejrzewa, że mógł być to atak wampira. 
- Jestem zmęczona, położę się spać. - wtrąciła nagle Shellia.
- Dobrze ciociu, odprowadzę Cię do pokoju. - powiedziałam i pomogłam wstać ciotce po czym udałam się z nią do jej pokoju.




_________________________________________________________________________


Oczami Caroline : 

Marcel wskazał mi pokój w którym będę mieszkać. Był piękny, jeszcze piękniejszy niż pokój w którym znalazłam się u Klausa. Był o wiele większy i taki jasny, panował kolor lawendy i fiołków, pościel była w tym samym kolorze co ściany. Pokój nie był zatłoczony nie potrzebnymi meblami.
Tylko nie wielka szafa, wielkie lustro, łóżko i półka nocna z lampką.
- Czuj się jak u siebie - powiedział mężczyzna.
- Nawet nie mam żadnych rzeczy ze sobą.
- O to się nie martw, Davina zadbała o twoją szafę - Marcel otworzył szafę. Było w niej mnóstwo ślicznych ubrań.
- To bardzo miłe, w końcu ktoś nie traktuje mnie jak przedmiot - uśmiechnęłam się do niego.
- Spokojnie Caroline, będziesz tu bezpieczna, o nic się nie martw. - pogłaskał mnie po ramieniu.
- Dziękuje. 
- Ja będę na dole, a Davina ma pokój obok Ciebie, więc jeśli będziesz czegoś potrzebować, wiesz gdzie nas szukać. - uśmiechnął się pokazując swoje śnieżnobiałe zęby po czym wyszedł z pokoju.
Położyłam się zmęczona na łóżku. Zastanawiała mnie przesadna uprzejmość Marcela i Daviny. Podejrzewałam jakiś podstęp, w końcu byłam narzędziem w konflikcie pomiędzy Marcelem, a Klausem. Nie wiedziałam tylko do jakich celów jestem potrzebna Marcelowi, ale nie bałam się bo wiedziałam, że Stefan jest już blisko i na czas mnie uratuje.





Czy przyjaciołom uda się odnaleźć Caroline ? 
Czy będą musieli zmierzyć się z Klausem i Marcelem ?
Czy  Marcel podstępnie jest miły wobec Caroline ? 


A tego dowiecie się wkrótce :)
Piszcie jak wam się podobało oraz wasze przemyślenia na zadane pytania :)

3 komentarze:

  1. "Rozczulony Damon" :D
    1.Znajdą Caro ( pewnie bd na odwrót)
    2.Myśle że nie bd wielkiej "bitwy" miedzy nimi :3
    3. Chce ją wykorzystać :D :'D
    Tobie wszystkiego co najlepsze ♥ i weny ♥
    Trzym się :*
    A-ya

    OdpowiedzUsuń
  2. Wojna! Chcę wojny! Wojna! Wojna! Wojna!
    Enzo <3333333 Nic więcej do szczęścia nie potrzebuje.

    Zapraszam do mnie na 25 rozdział "Nie odpuścisz prawda?". Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdrawiam Victoria G.
    http://i-will-be-your-star.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam do mnie na 26 rozdział "Rozpieszczasz mnie.". Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdrawiam Victoria G.
    http://i-will-be-your-star.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń