poniedziałek, 10 listopada 2014

#5 Nowe Poszlaki.

Oczami Damona :
W Posiadłości Salvatore :
Kiedy mój dobry braciszek wyszedł w poszukiwaniu swojej blond barbie, postanowiłem wykorzystać ten czas na mała kradzież worków krwi ze szpitala. Aczkolwiek nie była by to najgorsza zbrodnia jaką popełniłem. Miło było nakarmić się, nie musieć ganiać za jedzeniem. W szpitalu za to jest jedzenie na wynos i jesz ile chcesz, nie miałem poza tym nic lepszego do roboty. Nie pośpiesznie opuściłem mury posiadłości. Droga do szpitala wydawała się wieczna, ale dawno nie miałem okazji na spacer, już dawno zapomniałem jak to jest być człowiekiem, może nigdy do końca nim nie byłem ? zresztą…wracając do spaceru, który wreszcie się skończył. Gdy wszedłem do szpitala mój wzrok przykuła młoda, dość ładna dziewczyna, rozmawiała z lekarzem. Przyglądnąłem się jej uważnie, wydawała mi się taka znajoma, wydawało mi się, że kiedyś już ją widziałem, nie wiem, mieszkam w tym mieście tyle lat, więc to całkiem możliwe. Wzruszyłem ramionami w odpowiedzi sam do siebie, gdy nikt nie patrzył ukradkiem wślizgnąłem się do pomieszczenia z krwią, pobrałem parę worków, tak by starczyło na dzisiejszy wieczór. Wychodząc natchnąłem się na „znajomą” mi dziewczynę.
- Heej. – powiedziałem nieco niepewnie i spojrzałem na dziewczynę z lekkim uśmiechem.- A Ty co, przemycasz krew ? – zaśmiała się błyskotliwie, na prawdę błyskotliwie.
- Niee, jestem asystentem.. – powiedziałem pierwsze co przyszło mi do głowy.
- To w takim razie gdzie twój biały fartuszek ? Chyba, że asystenci teraz noszą kurki skórzane – uśmiechnęła się.
- A no widzisz…przy noszeniu tyle krwi się pobrudził, nie wypada żebym o tej porze chodził w stroju
Halloween
. – uśmiechnąłem się niepozornie.
- Trafna uwaga. Tak poza tym jestem Elena – wyciągnęła dłoń w moim kierunku, a ja wolną ręką próbowałem ją uścisnąć.
- Damon. – posłałem jej ciepły uśmiech.
- Elena ! idziesz ? – zawołał jakiś głos, po czym skierowałem wzrok w stronę głosu. Przy wyjściu stał jakiś chłopaczek, widać było, że jeszcze młody, więc zakładam, że to nie jej chłopak, a więc pewnie jest wolna. Ta kalkulacja nie zajęła mi zbyt długo.
- Wybacz, to mój brat Jeremy. Muszę już iść, ale mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. jej oczy rozpromieniły się niesamowitym blaskiem. Nie sądziłem, że ludzie biją takim pokładem energii, albo to Elena miała w sobie to coś co nikt inny.
- Do zobaczenia, Eleno. – Pomachałem jej.
 
 ————————————————————————————————————–
Oczami Eleny :
Damon…to imię skrywało w sobie tak wiele tajemnic, że miałam ochotę wszystkie je poznać. Nikt do tej pory nie zrobił na mnie tak ogromnego wrażenia. Wiem, że na pewno nie był asystentem, ale tak na prawdę mało mnie obchodziło co tam robił, samo spotkanie z nim było dziwnie niesamowite, wiem to brzmi tak przecząco, ale tak właśnie było.Przed szpitalem czekała na nas Jenna.
- Napędziliście mi dużo strachu oboje. Od teraz to ja was będę wozić do szkoły. Wskakujcie – powiedziała, gdy znaleźliśmy się obok auta.
- Muszę spotkać się z Bon w sprawię Caroline, obiecałam jej.
- nie ma sprawy, podwiozę Cię, musisz teraz na siebie uważać. – pogłaskała mnie po ramieniu po czym wsiadłam do auta. Od razu wyciągłam z kieszeni telefon i zatelefonowałam do Bonnie.
- Elena, jak dobrze, że to Ty, czekałam na Twój telefon. Już wszystko w porządku ? – powiedziała zatroskana- Tak, wyszłam ze szpitala. Jenna mnie do Ciebie podwiezie. – powiedziałam spokojnie
- To w takim razie do zobaczenia za chwilę -  powiedziała radośnie.
Przez całą drogę myślałam o facecie którego dzisiaj spotkałam. Jego imię, zapach, wzrok, to wszystko nie dawało mi spokoju. Widziałam, że muszę dowiedzieć się co skrywa Damon. Gdy wysiadłam z samochodu, Bonnie czekała na mnie już na  werandzie po czym mocno mnie przytuliła. Weszłyśmy do środka.
- Musimy przejrzeć wszystkie księgi. Może zaklęcie lokalizacji by pomogło odnaleźć nam Caroline, ale myślę, że warto przejrzeć wszystko. – wskazała na ogromną stertę książek, wiedziałam, że zajmie nam to całą noc. - To zabierajmy się do pracy – powiedziałam entuzjastycznie.
- Kawy czy herbaty ? – zapytała uśmiechając się do mnie.

————————————————————————————————————-
Oczami Caroline :
Obudziłam się, nie mogłam otworzyć oczu, światło tak strasznie raziło w oczy.  Miałam okropny sen, byłam w jakieś piwnicy w której ktoś mnie przetrzymywał.
Usiadłam na łóżku, próbowałam otworzyć oczy. Zaczełam przemacywać kieszenie z nadzieją znalezienia telefonu, lecz kieszenie okazały się puste. Po upływie czasu udało mi się odzyskać wzrok, lecz zaniepokoiło mnie to, że pokój w którym się znalazłam nie był mój, a więc czyj w takim razie ? . Rozejrzałam sie po pokoju, można w sumie powiedzieć, że to była jakaś komnata, była większa chyba o 5 razy od mojej, wystrój był taki staroświęcki, ale dodawał uroku temu pomieszczeniu, wszystko było takie dopasowane, każdy mały szczegół. Domyślałam się, że właściciel nie był jakimś studentem czy mało zarobkowym facetem. Moje przypuszczenia nie okazały się omylne, gdyż do pokoju zawitał mężczyzna o ciemnych włosach, z zarostem i brązowymi oczami, jego strój dokładnie opisywał wystój domu. Podszedł do mojego łóżka i usiadł obok mnie. Poczułam się nieco skrępowana jego bliskością, bo tak na prawdę nie wiem co tu tak właściwie robiłam. Spojrzałam na niego zdezorientowana oczekując odpowiedzi.
- Witaj Caroline, w moich skromnych progach. – uśmiechnął się zawadiacko. – Czy wszystkich obcych witasz w ten sposób w swoim domu ? – zapytałam z ironią w głosie, a on się zaśmiał, jego reakcja sprawiła, że byłam jeszcze bardziej poirytowana.
- Może uświadomisz mnie czym sobie zasłużyłam by być tutaj ? to jakiś zaszczyt ? Wygrałam dwutygodniowy pobyt z porywaczem ? czy może chcesz wymusić okup od mojej rodziny? w co wątpię bo widzę, że pieniędzy Ci nie brakuje. Moja mama jest policjantką, więc jak tylko Cię znajdzie skopie Ci tyłek. – warknęłam. Byłam potwornie zła, a na dodatek obolała.
- Pod warunkiem, że Twoja matka jest tak ostra jak Ty. – uśmiechnął się zadziornie. Jak ja nienawidzę takich facetów, którzy myślą, że są Bóg wie kim, myślał, że polece na tanią bajerkę.
- Wiesz co ? żałosny jesteś ! Na dodatek zajmie się Tobą mój chłopak i…
Chciałam dokończyć, ale nagle mi przerwał.- Uważasz, że mam się bać Stefana Salvatore ? Nie dość, że zadziorna to jeszcze zabawna – zaśmiał się jeszcze głośniej niż dotychczas.
- Gdzie są moje maniery gdybym się nie przedstawił.
Klaus, Klaus Mikaelson .


Znamy porywacza, ale wciąż nie znamy jego motywu. Do czego zmierza Klaus ? i co skrywa ?

—————————————————————————————————————
Ps. Przepraszam was, że tak długo, ale szkoła i nauka i matura, jestem padnięta i nie miałam czasu, postaram się nie robić tak długich przerw i mam nadzieje, że mnie zrozumiecie. Oby wam się spodobało. Czekam na komentarze co o tym sądzicie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz